„Stowarzyszenie leworęcznych” to połączenie dwóch cykli kryminałów Hakana Nessera: pierwszy z komisarzem Van Veeterenem w roli głównej oraz drugi, z inspektorem Gunnarem Barbarottim. Ci dwaj bohaterowie spotykają się po raz pierwszy, by wspólnie rozwiązać zagadkę sprzed lat. A zagadki mają to do siebie, że gdy czas pokryje je kurzem, stają się coraz trudniejsze do rozwiązania. Czy wspólnymi siłami odniosą sukces?
Tytułowe stowarzyszenie zostaje założone przez dwóch przyjaciół: Rejmusa i Martena, których cechą rozpoznawalną była leworęczność, nie tolerowana przez nauczycieli. Z czasem do grupy dołączyło jeszcze kilka osób. Spotykali się, snuli plany i marzenia, mogli być po prostu sobą. Śledzimy ich losy do czasu ukończenia szkoły, kiedy każdy z nich opuszcza Oosterby i idzie w swoją stronę. Wiele lat później, dwudziestego ósmego września 1991 roku, pięcioro przyjaciół spotyka się w pensjonacie „U Molly”. Niespodziewanie wybucha pożar, czworo z nich spłonęło żywcem, a piąty zostaje oskarżony o podpalenie, jednak ślad po nim zaginął. Sprawca wciąż pozostawał na wolności.
Ponad dwadzieścia lat później sprawa się komplikuje, gdyż odnaleziono piątą ofiarę tamtych wydarzeń.
Ciało, które zostało znalezione, o którym wszyscy myśleli, że jest ciałem sprawcy – tego, który podpalił pensjonat i zabił cztery osoby – tak naprawdę jest ciałem ofiary. Ofiary, która zginęła tego samego wieczoru, co pozostali, a to oznacza, że mordercą musiał być ktoś zupełnie inny.
Niewątpliwie pożar pensjonatu ma związek ze Stowarzyszeniem Leworęcznych. Problem w tym, że nie żyje już nikt, kto mógłby opowiedzieć jaki. Prawie nikt.
Czy komisarzom kryminalnym Van Veeterenowi i Barbarottiemu uda się rozwiązać to mrożące krew w żyłach śledztwo?
Akcja początkowo rozgrywała się powoli, lecz z czasem nabrała rozpędu. Mnogość bohaterów oraz ciągłe zwroty akcji nie pozwalały oderwać się od czytania. Z każdym rozdziałem pojawiały się nowe okoliczności, rzucając podejrzenie na kogoś innego. Zakończenie jest zaskakujące, trudne do przewidzenia. Przedstawiona historia do ostatniej strony trzyma w napięciu. „Stowarzyszenie Leworęcznych” to pierwsza pozycja Hakana Nessera, którą czytałam i zdecydowanie sięgnę po pozostałe.
Ten skandynawski kryminał będzie idealnym pomysłem na długie, jesienne wieczory.
Znacie twórczość Hakana Nessera?
Jakie książki macie w planach w najbliższym czasie przeczytać?
Skutecznie udało ci się mnie zachęcić do przeczytania tej książki. Na pewno dopiszę do niekończącej się listy powieści "do przeczytania" ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna decyzja :)
Usuńo! Skandynawskie kryminały są warte uwagi, chyba trzeba będzie przeczytać tą książkę:)
OdpowiedzUsuńNesser potrafił wykreować liczne i różnorodne postaci, nadać im ciekawe koloryty tożsamości, obdarzyć skomplikowaną przeszłością, uwikłać w zawiłe okoliczności, sprawić, że każda wnosi coś szczególnego do historii.
OdpowiedzUsuńSpotkanie z książką pozostawiło na mnie dobre wrażenie. Teraz chcę nadgonić znajomość z jego seriami kryminalnymi. :)
UsuńNie czytałam nic tego autora, ale siostra bardzo lubi całą jego twórczość.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora, ale zdecydowanie mnie zachęciłaś do zapoznania się z jego piórem
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, na długie jesienne wieczory takie pozycje są idealne.
OdpowiedzUsuńPoczątek to tak powoli a potem przyśpiesza wszystko. To lubię, jak się coś dzieje. Zaskakujące zakończenie, czyli stale tropy pojawiają się i prowadzą nie tam gdzie trzeba. Brzmi to wszystko interesująco.
OdpowiedzUsuńNa pewno wkrótce ndojdzie mój czas z tą książką.
OdpowiedzUsuńGdy osoba podejrzana zostaje ofiarą sprawa się komplikuje...lubię takie zwroty akcji
OdpowiedzUsuńCzytałam inną recenzję i jestem ciekawa tej książki, czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńZachęciłąś mnie i poszukam ksiązki. Bardzo lubię skandynawskie kryminały, są niebanalne i dają trochę wiecej niż samą historię kryminalną
OdpowiedzUsuńInteresujący pomysł na fabułę ten klub leworęcznych
OdpowiedzUsuń