Liza Marklund jest cenioną autorką kryminałów, które znakomicie sprzedają się na całym świecie. Każda jej powieść spełnia wysokie wymagania czytelników, co podkreśliłam w opublikowanej kiedyś recenzji książki „Farma pereł” na tym blogu. Czy również tym razem zaspokoiłam czytelniczy apetyt? Latem w 1990 roku Helena, matka dwójki dzieci oraz żona policjanta Wikinga, znika bez śladu na bagiennych mokradłach. Pozostawione dziecko na brzegu ledwo przeżywa. Ciała kobiety nie odnaleziono, a bagna stają się miejscem obsesji jej męża. „Spoczęła więc na mokradłach wśród mchów, grzybów, alg i porostów. Niekiedy podobno było słychać, jak śpiewa na bagnie, szczególnie w zamglone noce późnego lata, jak ta, podczas której zaginęła.” Gdy trzydzieści lat później Markus, syn Wikinga oraz Heleny dostaje tajemniczy list. Widnieje na nim gwiazda, charakterystyczny symbol zaginionej żony. „Ludzie, którzy nie potrafili znaleźć miejsca w społecznej wspólnocie, często tworzyli własną, poza